-Bądźcie
ostrożne – powiedziała moja mama przytulając mnie mocno do
swojej piersi. Widziałam zauważalną gołym okiem łzę kręcącą
się w jej oku. Smutek już rysuje się w jej wnętrzu a w moim jest
tylko jedna wielka ekscytacja. Nie każdy dostaje szansę bycia
wizażystką w firmie „Look” a tym bardziej, że mieści się ona
w Toronto!
-Będziemy mamo,
nie masz się co martwić. Dam ci znać jak dolecimy na miejsce –
uśmiechnęłam się do niej i jeszcze raz ją przytuliłam po czym
chwyciłam za dwie walizki i wraz z Jessicą ruszyłyśmy w stronę
drzwi.
-Nie wierzę, że
wyjeżdżacie – rzucił mój brat Daniel odbierając od nas walizki
i wsadzając je do bagażnika. -Cholernie mi będzie nudno bez tej
buźki – uśmiechnął się i wolną ręką poczochrał mi
niestarannie włosy.
-Też będę
tęsknić – wydukałam poprawiając z powrotem swoją grzywkę.
Wszyscy
wsiedliśmy do auta i odjechali w stronę lotniska.
~~~
-To kiedy się widzimy? - zapytał
Daniel trzymając mnie w objęciach.
-Mam na razie bilet w jedną stronę.
Nie wiem jak damy sobie radę w tej pracy. Być może wyleją nas po
tygodniu – oboje zachichotaliśmy i oderwaliśmy się od siebie.
-Bezpiecznego lotu – powiedział
podchodząc do Jess i żegnając się z nią.
-Dzięki – odparłyśmy i udałyśmy
się do odprawy.
-To będzie niezapomniana wycieczka –
wypaliła Jessica skacząc z ekscytacji.
-Zgadzam się – odparłam
~~~
-Patrz, Sam, patrz! - poczułam kilka uderzeń w ramię. Auć. O tak!
To tylko Jessica zachwycająca się czymś za oknem samolotu.
Przetarłam śpiące oczy i popatrzyłam w szybę. -Już jesteśmy
nad Toronto! - dodała z rosnącą ekscytacją.
Toronto już wieczorem wygląda naprawdę pięknie. Każde jedno
piętro jest oświetlone i zachwyca widokiem. Ogromne szczęście nas
spotkało i umożliwiło nam prace i życie w takim miejscu. To
magiczne. Piękne. I od dzisiejszego dnia nasze.
~~~
Zamówiona taksówka już na nas czekała kiedy wytargałyśmy
wszystkie walizki z lotniska.
-Nawet nam zamówili taksówkę. Musi im na nas zależeć –
szepnęła do mnie Jess.
-To prawda – kiwnęłam głową.
-Dobry wieczór panie. Jestem przysłany tutaj z firmy „Look” i
mam zawieść panie do waszego apartamentu. Macie dokładny adres
nowego mieszkania? - zapytał pan na mojego oko posiadający jakieś
28-30 lat.
-Tak, mamy. Ulica York Mills a blok
stoi dokładnie w części Roywood Drive. Numer 267. Wie pan o czym
mówię? - zapytałam z uśmiechem. Adres nowego apartamentu wykułam
na pamięć, wcale nie dlatego gdy ktoś by o niego pytał, raczej
dlatego, że byłam tym podekscytowana.
-Ma się rozumieć panno... - zawahał się
-Harris. Samantha Harris. A to Jessica Walker – podał mi dłoń po
czym ten sam ruch powtórzył w stronę Jess.
-Nazywam się Paul Fiuza. Miło mi panie poznać. Zapraszam do środka
– otworzył nam tylne drzwi przez które wsiałyśmy do środka.
~~~
-Proszę bardzo – powiedział kierowca wjeżdżając na jakiś
podjazd. Popatrzyłam za okno i zobaczyłam duży budynek. Miał
około 25 pięter.
-Dziękujemy panu bardzo – Jess uśmiechnęła się do Paul'a po
czym ten odwzajemnił gest. Stałyśmy już obok budynku wpatrując
się w niego. Taksówka która przyjechałyśmy właśnie odjechała
a my z walizkami stałyśmy na podjeździe bloku patrząc w niego
jakbyśmy wyszły z jakieś psychiatryka.
-Proponowałabym wejść do środka – powiedziałam po chwili na co
usłyszałam głośny chichot przyjaciółki.
Wnętrze było bardzo ładne. Na parterze znajdowały się windy i
duże drzwi które prowadziły do właścicielki całego budynku.
Otworzyłyśmy je i weszłyśmy do środka.
-Dobry wieczór. W czymś mogę pomóc? - przywitała nas
uśmiechnięta kobieta w średnim wieku.
-Nazywam się Samantha Harris. Razem z przyjaciółką Jessicą
miałyśmy się tutaj zjawić dzisiaj. Telefonicznie uzgadniałyśmy,
że chcemy wynająć u pani pokój – wyjaśniłam na wdechu. W moim
wnętrzu aż było gorąco. Cholera! Daj nam już ten pokój! Chcę
iść spać!
-Ah tak, mam tutaj wszystko zapisane – zaczęła przeglądać coś
w systemie – Pokój numer 501 piętro 12. Mam nadzieję, że
spodoba się tutaj paniom – podała mi do ręki klucze i usiadła z
powrotem na swoje miejsce.
-Dziękuję bardzo. Dobranoc – pożegnałyśmy się z nią i
ruszyłyśmy do windy.
-Tutaj! - oczywiście moja przyjaciółka pierwsza musiała zauważyć
drzwi które prowadziły do naszego nowego mieszkania. Wsadziłam
klucz do zamka i przekręciłam kulką po czym drzwi otworzyły się
a naszym oczom ukazał się duży i wszechstronny pokój. Długo
szukałyśmy umeblowanego mieszkania i w końcu nam się udało.
Wszystko jest tak jak na zdjęciu a nawet jeszcze ładniejsze.
-Zalatuje mi to jakimś hotelem – rzuciła Jess na co ja
odpowiedziałam śmiechem.
W mieszkaniu były 3 pokoje, salon, łazienka i mała kuchnia. To
nawet więcej jak dla dwóch dziewczyn.
-Nie obchodzi mnie już dzisiaj nic! Idę się wyspać, jestem
strasznie zmęczona – powiedziałam ruszając do jednego z pokoi.
-Zaklepuje ten! - dodałam wchodząc do pomieszczenia i zamknęłam
drzwi. Nawet nie przyjrzałam się mu. Pop prostu rzuciłam się na
łóżko i próbowałam usnąć.
Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk pojękiwania. Co jest? Zamknęłam
z powrotem powieki, ale jęki znów mi je automatycznie otworzyły.
-Kurwa mać! - ktoś najwyraźniej urządził sobie nocny seks. Która
jest do cholery godzina? Wygrzebałam telefon we spodni i sprawdziłam
czas. 7:18. Nie przestawiłam zegarka! Na kanadyjski czas wypadała
właśnie 12:18 w nocy! To czas na spanie! Albo chociaż dawanie
komuś zasnąć.
Stuknęłam mocno w ścianę, ale dźwięki zza niej nie ustały.
-Ciszej! - krzyknęłam stukając po raz kolejny. Nic. Naprawdę mnie
nie słychać?
Zwlokłam się z łóżka i wyszłam z pokoju szukając Jess. Leżała
i udało jej się zasnąć w jednym z pokoi.
-Śpisz? - szepnęłam lekko szarpiąc ją za ramię. Jestem głupia.
No raczej, że śpi.
-A jak myślisz? - odparła pytająco.
-No tak. Nie chcesz zamienić się pokojem?
-Teraz?
-Mhm – przytaknęłam
-Jest noc, a ja przywiązałam się do tego pokoju. I do łóżka. Co
jest? - zapytała mnie
-Ktoś za ścianą u mnie się rucha. A jęki laski nie dają mi
zasnąć – wyjaśniłam krótko
-To puknij w ścianę – zaproponowała
-Pukałam i dalej się drze
-To idź do nich – Jessie przytuliła się z powrotem do poduszki.
Niezły pomysł.
Przetarłam oczy i wyszłam z mieszkania. Bosymi stopami stąpałam
po czerwonym dywanie. O kurwa! Jak w Hollywood!
Kiedy doszłam do drzwi obok zapukałam całymi pięściami. Nikt nie
otworzył więc spróbowałam jeszcze raz. Po kilku minutach w
drzwiach stanął wysoki, młody chłopak z ciemnymi lokami na
którego pasie wisiał biały ręcznik.
-Mogę w czymś pomóc, kochanie? - zapytał arogancko uśmiechając
się do mnie łapczywie. Co za koleś.
-Tak. Nie wiem czy orientujesz się, ale jest po godzinie 12 w nocy.
Właśnie się tu wprowadziłam, jestem po długiej podróży i
chciałabym się wyspać, ale ty i twoja dziewczyna mi to
uniemożliwiacie. Pewnie wiesz co mam na myśli – uśmiechnęłam
się sarkastycznie do niego.
-To nie jest moja dziewczyna, skarbie – odparł.
-Wiesz, że nie w tym rzecz
-Więc w czym? - zapytał opierając się o ścianę. Serio nie wiesz
o co mi chodzi Sherlocku?
-Może nauczysz swoją koleżanką czy kimkolwiek jest osoba z którą
właśnie się pieprzysz, żeby nie krzyczała podczas seksu jakby ją
ze skóry obdzierano - wytłumaczyłam lekko się przy tym
czerwieniąc. Niby taka cicha ze mnie dziewczynka a tu proszę. Tak
otwarcie rozmawia z nieznajomym. O seksie.
-To kręci każdego faceta. Mnie też – wyszczerzył do mnie zęby.
-O boże, koleś. Chyba się nie dogadamy. Bądźcie trochę ciszej,
jestem zmęczona i chcę się wyspać -Zobaczę co da się zrobić –
odparł
-Zobaczę? Proszę was, bądźcie cicho – odeszłam od chłopaka i
udałam się w stronę mojego mieszkania.
-Powiesz mi jak masz na imię, kochanie? - rzucił po chwili
-Nie twój zasrany interes – wypaliłam. Gdyby było południe a ja
byłabym wyspana nie odezwałabym się w taki sposób do obcego
faceta.
-Zabawne – zaśmiał się – Jeszcze zobaczymy skarbie – dodał.
Prychnęłam pod nosem i weszłam do mieszkania.
-Uuuuuugh – wyrzuciłam z siebie i poszłam bez słowa do pokoju.
Przykryłam się starannie kołdrą i ułożyłam na boku. Opuściłam
powieki i czułam jak zasypiam w ciszy kiedy baaam!
Ta jebnięta znowu zaczyna krzyczeć. Zrobił to specjalnie bo
krzyczy jeszcze głośniej nić wcześniej. -Żartujesz sobie ze mnie
facet? - krzyknęłam głośno ściskając dłonie w pięści.
-Wybacz – usłyszałam po chwili głos zza ściany
-Nie możesz przelecieć jej przez dzień? - odkrzyknęłam.
-Mogę, ale teraz obydwoje mamy na to ochotę – zajebista
konwersacja przez ścianę. Naprawdę.
Nie odpowiedziałam nic kiedy znów słyszałam jęki. No nie.
Ruszyłam w stronę korytarza w naszym mieszkaniu. Zapomniałam.
Przecież mamy jeszcze jeden pokój. Zrezygnowana trzasnęłam
drzwiami i ułożyłam się w innym łóżku.
Na szczęście zmęczona zasnęłam bardzo szybko.
~~~
Przebudziłam się rano kiedy promienie słoneczne przebijały się
przez rolety. Mruknęłam i obróciłam się na drugi bok kiedy
zorientowałam się, że dzisiaj powinnyśmy dostać list od naszej
nowej szefowej. Zerwałam się z łózka i poszłam do kuchni. Jess
już rześko krzątała się po mieszkaniu rozpakowując się.
-Witam cię – powiedziała z uśmiechem
-Ehhhh, cześć – przeciągnęłam się leniwie. Nie wyspałam się.
No jasne.
-Jak tam, sprawy z sąsiadami? - zapytała
-Masakra. Byłam tam w nocy. Otworzył mi drzwi jakiś młody chłopak
i zaczął walić mi tekstami typu „skarbie” i „kochanie”.
Moje upomnienie nic nie dało więc zmieniłam pokój –
wytłumaczyłam siadając na kanapie.
-Ciekawe, ciekawe – zaśmiała się
-Idę na dół, może przyszedł już list z Look – rzuciłam po
czym wstałam z kanapy i podeszłam do wyjścia zabierając po drodze
klucze do skrzynki.
Weszłam do windy i tu niespodzianka. Kolega z 502 odwiedził akurat
windę numer 4.
-Znów się spotykamy – uśmiechnął się do mnie. - Jak tam,
wyspałaś się? - dodał.
Żartujesz sobie?
-Może domyślisz się? Twoja panienka ma jakiś dziwny rozwój strun
głosowych. Piszczała jak chomik – drzwi od windy rozsunęły się
po czym wyszłam z metalowego pomieszczenia, jednak zostałam
zatrzymana przez chłopaka.
-Puść mnie – próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Ten
jednak wciągnął mnie z powrotem do windy i zasunął drzwi
blokując wyjście. -Co ty robisz?
-Spokojnie kochanie. Nie masz się co bać – chwycił mnie za włosy
i przybliżył mnie do siebie – dziewczyna która tak ci w nocy
przeszkadzała to moja dobra koleżanka, kiedyś ty też nią
będziesz więc nie tremuj się w tej chwili. Rozumiem, że ty nie
masz takiej wygody u chłopaków jak tamta dziewczyna, ale to się
może zmienić – wyszczerzył ponownie zęby
-Nie będziesz mówił co się stanie. Nie przyjechałam tutaj użerać
się z jakimiś męskimi dziwkami. Odwal się – wysyczałam przez
zęby
Chłopak zaśmiał się szyderczo i puścił moją głowę.
-To nie powiesz mi jak masz na imię?
-Mówiłam już, że to nie twój interes – to prawda byłam pewna
siebie w tej chwili, ale jednocześnie bałam się jak cholera. Ten
chłopak mógł być nieobliczalny.
-Jeśli nie odpowiesz, nie wypuszczę cię stąd – przekręcił
głowę w bok.
Zmarszczyłam czoło.
-Sam. Wypuść mnie!
-Dziękuję. Ja jestem Harry. Miło cię poznać – przycisnął
przycisk otwierający drzwi. Popatrzyłam na niego po raz ostatni.
Nadal się uśmiechał, a kiedy drzwi zaczynały się zamykać,
przerwał je i wyszedł za mną z windy wychodząc całkowicie z
bloku.
-Zobaczymy – rzucił cicho
Serce biło mi jak oszalałe. Podeszłam do skrzynek i otworzyłam tę
z numerem 501. List od „Look” już w niej leżał, więc
uśmiechnęłam się na sam widok koperty. Zamknęłam skrzynkę i
wsiadłam do windy znów wracając na piętro mieszkania.
_________________________________________________________________________________
Hejooo! Wiec 1 rozdział za nami! Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadł wam do gustu. Od razu mówię, że rozdziały nie będą dodawanie regularnie bo nie wiem kiedy będę miała wenę i wolny czas, ale nie o to się martwcie. Proszę o komentarze.
Minimum 10 pod każdym rozdziałem i zaczynam pisać kolejny,l bez tego nie ma sensu kontynuować bloga. Wybór należy do was :)