poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 1

-Bądźcie ostrożne – powiedziała moja mama przytulając mnie mocno do swojej piersi. Widziałam zauważalną gołym okiem łzę kręcącą się w jej oku. Smutek już rysuje się w jej wnętrzu a w moim jest tylko jedna wielka ekscytacja. Nie każdy dostaje szansę bycia wizażystką w firmie „Look” a tym bardziej, że mieści się ona w Toronto!
-Będziemy mamo, nie masz się co martwić. Dam ci znać jak dolecimy na miejsce – uśmiechnęłam się do niej i jeszcze raz ją przytuliłam po czym chwyciłam za dwie walizki i wraz z Jessicą ruszyłyśmy w stronę drzwi.
-Nie wierzę, że wyjeżdżacie – rzucił mój brat Daniel odbierając od nas walizki i wsadzając je do bagażnika. -Cholernie mi będzie nudno bez tej buźki – uśmiechnął się i wolną ręką poczochrał mi niestarannie włosy.
-Też będę tęsknić – wydukałam poprawiając z powrotem swoją grzywkę.
Wszyscy wsiedliśmy do auta i odjechali w stronę lotniska.

~~~

-To kiedy się widzimy? - zapytał Daniel trzymając mnie w objęciach.
-Mam na razie bilet w jedną stronę. Nie wiem jak damy sobie radę w tej pracy. Być może wyleją nas po tygodniu – oboje zachichotaliśmy i oderwaliśmy się od siebie.
-Bezpiecznego lotu – powiedział podchodząc do Jess i żegnając się z nią.
-Dzięki – odparłyśmy i udałyśmy się do odprawy.
-To będzie niezapomniana wycieczka – wypaliła Jessica skacząc z ekscytacji.
-Zgadzam się – odparłam

~~~

-Patrz, Sam, patrz! - poczułam kilka uderzeń w ramię. Auć. O tak! To tylko Jessica zachwycająca się czymś za oknem samolotu. Przetarłam śpiące oczy i popatrzyłam w szybę. -Już jesteśmy nad Toronto! - dodała z rosnącą ekscytacją.
Toronto już wieczorem wygląda naprawdę pięknie. Każde jedno piętro jest oświetlone i zachwyca widokiem. Ogromne szczęście nas spotkało i umożliwiło nam prace i życie w takim miejscu. To magiczne. Piękne. I od dzisiejszego dnia nasze.

~~~

Zamówiona taksówka już na nas czekała kiedy wytargałyśmy wszystkie walizki z lotniska.
-Nawet nam zamówili taksówkę. Musi im na nas zależeć – szepnęła do mnie Jess.
-To prawda – kiwnęłam głową.
-Dobry wieczór panie. Jestem przysłany tutaj z firmy „Look” i mam zawieść panie do waszego apartamentu. Macie dokładny adres nowego mieszkania? - zapytał pan na mojego oko posiadający jakieś 28-30 lat.
-Tak, mamy. Ulica York Mills a blok stoi dokładnie w części Roywood Drive. Numer 267. Wie pan o czym mówię? - zapytałam z uśmiechem. Adres nowego apartamentu wykułam na pamięć, wcale nie dlatego gdy ktoś by o niego pytał, raczej dlatego, że byłam tym podekscytowana.
-Ma się rozumieć panno... - zawahał się
-Harris. Samantha Harris. A to Jessica Walker – podał mi dłoń po czym ten sam ruch powtórzył w stronę Jess.
-Nazywam się Paul Fiuza. Miło mi panie poznać. Zapraszam do środka – otworzył nam tylne drzwi przez które wsiałyśmy do środka.

~~~

-Proszę bardzo – powiedział kierowca wjeżdżając na jakiś podjazd. Popatrzyłam za okno i zobaczyłam duży budynek. Miał około 25 pięter.
-Dziękujemy panu bardzo – Jess uśmiechnęła się do Paul'a po czym ten odwzajemnił gest. Stałyśmy już obok budynku wpatrując się w niego. Taksówka która przyjechałyśmy właśnie odjechała a my z walizkami stałyśmy na podjeździe bloku patrząc w niego jakbyśmy wyszły z jakieś psychiatryka.
-Proponowałabym wejść do środka – powiedziałam po chwili na co usłyszałam głośny chichot przyjaciółki.

Wnętrze było bardzo ładne. Na parterze znajdowały się windy i duże drzwi które prowadziły do właścicielki całego budynku. Otworzyłyśmy je i weszłyśmy do środka.
-Dobry wieczór. W czymś mogę pomóc? - przywitała nas uśmiechnięta kobieta w średnim wieku.
-Nazywam się Samantha Harris. Razem z przyjaciółką Jessicą miałyśmy się tutaj zjawić dzisiaj. Telefonicznie uzgadniałyśmy, że chcemy wynająć u pani pokój – wyjaśniłam na wdechu. W moim wnętrzu aż było gorąco. Cholera! Daj nam już ten pokój! Chcę iść spać!
-Ah tak, mam tutaj wszystko zapisane – zaczęła przeglądać coś w systemie – Pokój numer 501 piętro 12. Mam nadzieję, że spodoba się tutaj paniom – podała mi do ręki klucze i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
-Dziękuję bardzo. Dobranoc – pożegnałyśmy się z nią i ruszyłyśmy do windy.

-Tutaj! - oczywiście moja przyjaciółka pierwsza musiała zauważyć drzwi które prowadziły do naszego nowego mieszkania. Wsadziłam klucz do zamka i przekręciłam kulką po czym drzwi otworzyły się a naszym oczom ukazał się duży i wszechstronny pokój. Długo szukałyśmy umeblowanego mieszkania i w końcu nam się udało. Wszystko jest tak jak na zdjęciu a nawet jeszcze ładniejsze.
-Zalatuje mi to jakimś hotelem – rzuciła Jess na co ja odpowiedziałam śmiechem.
W mieszkaniu były 3 pokoje, salon, łazienka i mała kuchnia. To nawet więcej jak dla dwóch dziewczyn.
-Nie obchodzi mnie już dzisiaj nic! Idę się wyspać, jestem strasznie zmęczona – powiedziałam ruszając do jednego z pokoi. -Zaklepuje ten! - dodałam wchodząc do pomieszczenia i zamknęłam drzwi. Nawet nie przyjrzałam się mu. Pop prostu rzuciłam się na łóżko i próbowałam usnąć.

Ze snu wyrwał mnie dziwny dźwięk pojękiwania. Co jest? Zamknęłam z powrotem powieki, ale jęki znów mi je automatycznie otworzyły.
-Kurwa mać! - ktoś najwyraźniej urządził sobie nocny seks. Która jest do cholery godzina? Wygrzebałam telefon we spodni i sprawdziłam czas. 7:18. Nie przestawiłam zegarka! Na kanadyjski czas wypadała właśnie 12:18 w nocy! To czas na spanie! Albo chociaż dawanie komuś zasnąć.
Stuknęłam mocno w ścianę, ale dźwięki zza niej nie ustały.
-Ciszej! - krzyknęłam stukając po raz kolejny. Nic. Naprawdę mnie nie słychać?
Zwlokłam się z łóżka i wyszłam z pokoju szukając Jess. Leżała i udało jej się zasnąć w jednym z pokoi.
-Śpisz? - szepnęłam lekko szarpiąc ją za ramię. Jestem głupia. No raczej, że śpi.
-A jak myślisz? - odparła pytająco.
-No tak. Nie chcesz zamienić się pokojem?
-Teraz?
-Mhm – przytaknęłam
-Jest noc, a ja przywiązałam się do tego pokoju. I do łóżka. Co jest? - zapytała mnie
-Ktoś za ścianą u mnie się rucha. A jęki laski nie dają mi zasnąć – wyjaśniłam krótko
-To puknij w ścianę – zaproponowała
-Pukałam i dalej się drze
-To idź do nich – Jessie przytuliła się z powrotem do poduszki.
Niezły pomysł.
Przetarłam oczy i wyszłam z mieszkania. Bosymi stopami stąpałam po czerwonym dywanie. O kurwa! Jak w Hollywood!
Kiedy doszłam do drzwi obok zapukałam całymi pięściami. Nikt nie otworzył więc spróbowałam jeszcze raz. Po kilku minutach w drzwiach stanął wysoki, młody chłopak z ciemnymi lokami na którego pasie wisiał biały ręcznik.

-Mogę w czymś pomóc, kochanie? - zapytał arogancko uśmiechając się do mnie łapczywie. Co za koleś.
 -Tak. Nie wiem czy orientujesz się, ale jest po godzinie 12 w nocy. Właśnie się tu wprowadziłam, jestem po długiej podróży i chciałabym się wyspać, ale ty i twoja dziewczyna mi to uniemożliwiacie. Pewnie wiesz co mam na myśli – uśmiechnęłam się sarkastycznie do niego.
-To nie jest moja dziewczyna, skarbie – odparł.
-Wiesz, że nie w tym rzecz
-Więc w czym? - zapytał opierając się o ścianę. Serio nie wiesz o co mi chodzi Sherlocku?
-Może nauczysz swoją koleżanką czy kimkolwiek jest osoba z którą właśnie się pieprzysz, żeby nie krzyczała podczas seksu jakby ją ze skóry obdzierano - wytłumaczyłam lekko się przy tym czerwieniąc. Niby taka cicha ze mnie dziewczynka a tu proszę. Tak otwarcie rozmawia z nieznajomym. O seksie.
-To kręci każdego faceta. Mnie też – wyszczerzył do mnie zęby.
-O boże, koleś. Chyba się nie dogadamy. Bądźcie trochę ciszej, jestem zmęczona i chcę się wyspać -Zobaczę co da się zrobić – odparł
-Zobaczę? Proszę was, bądźcie cicho – odeszłam od chłopaka i udałam się w stronę mojego mieszkania.
-Powiesz mi jak masz na imię, kochanie? - rzucił po chwili
-Nie twój zasrany interes – wypaliłam. Gdyby było południe a ja byłabym wyspana nie odezwałabym się w taki sposób do obcego faceta.
-Zabawne – zaśmiał się – Jeszcze zobaczymy skarbie – dodał.
Prychnęłam pod nosem i weszłam do mieszkania.
-Uuuuuugh – wyrzuciłam z siebie i poszłam bez słowa do pokoju.
Przykryłam się starannie kołdrą i ułożyłam na boku. Opuściłam powieki i czułam jak zasypiam w ciszy kiedy baaam!
Ta jebnięta znowu zaczyna krzyczeć. Zrobił to specjalnie bo krzyczy jeszcze głośniej nić wcześniej. -Żartujesz sobie ze mnie facet? - krzyknęłam głośno ściskając dłonie w pięści.
-Wybacz – usłyszałam po chwili głos zza ściany
-Nie możesz przelecieć jej przez dzień? - odkrzyknęłam.
-Mogę, ale teraz obydwoje mamy na to ochotę – zajebista konwersacja przez ścianę. Naprawdę.
Nie odpowiedziałam nic kiedy znów słyszałam jęki. No nie. Ruszyłam w stronę korytarza w naszym mieszkaniu. Zapomniałam. Przecież mamy jeszcze jeden pokój. Zrezygnowana trzasnęłam drzwiami i ułożyłam się w innym łóżku.
Na szczęście zmęczona zasnęłam bardzo szybko.

~~~

Przebudziłam się rano kiedy promienie słoneczne przebijały się przez rolety. Mruknęłam i obróciłam się na drugi bok kiedy zorientowałam się, że dzisiaj powinnyśmy dostać list od naszej nowej szefowej. Zerwałam się z łózka i poszłam do kuchni. Jess już rześko krzątała się po mieszkaniu rozpakowując się.
-Witam cię – powiedziała z uśmiechem
-Ehhhh, cześć – przeciągnęłam się leniwie. Nie wyspałam się. No jasne.
-Jak tam, sprawy z sąsiadami? - zapytała
-Masakra. Byłam tam w nocy. Otworzył mi drzwi jakiś młody chłopak i zaczął walić mi tekstami typu „skarbie” i „kochanie”. Moje upomnienie nic nie dało więc zmieniłam pokój – wytłumaczyłam siadając na kanapie.
-Ciekawe, ciekawe – zaśmiała się
-Idę na dół, może przyszedł już list z Look – rzuciłam po czym wstałam z kanapy i podeszłam do wyjścia zabierając po drodze klucze do skrzynki.
Weszłam do windy i tu niespodzianka. Kolega z 502 odwiedził akurat windę numer 4.
-Znów się spotykamy – uśmiechnął się do mnie. - Jak tam, wyspałaś się? - dodał.
Żartujesz sobie?
-Może domyślisz się? Twoja panienka ma jakiś dziwny rozwój strun głosowych. Piszczała jak chomik – drzwi od windy rozsunęły się po czym wyszłam z metalowego pomieszczenia, jednak zostałam zatrzymana przez chłopaka.
-Puść mnie – próbowałam się wyrwać z jego uścisku. Ten jednak wciągnął mnie z powrotem do windy i zasunął drzwi blokując wyjście. -Co ty robisz?
-Spokojnie kochanie. Nie masz się co bać – chwycił mnie za włosy i przybliżył mnie do siebie – dziewczyna która tak ci w nocy przeszkadzała to moja dobra koleżanka, kiedyś ty też nią będziesz więc nie tremuj się w tej chwili. Rozumiem, że ty nie masz takiej wygody u chłopaków jak tamta dziewczyna, ale to się może zmienić – wyszczerzył ponownie zęby
-Nie będziesz mówił co się stanie. Nie przyjechałam tutaj użerać się z jakimiś męskimi dziwkami. Odwal się – wysyczałam przez zęby
Chłopak zaśmiał się szyderczo i puścił moją głowę.
-To nie powiesz mi jak masz na imię?
-Mówiłam już, że to nie twój interes – to prawda byłam pewna siebie w tej chwili, ale jednocześnie bałam się jak cholera. Ten chłopak mógł być nieobliczalny.
-Jeśli nie odpowiesz, nie wypuszczę cię stąd – przekręcił głowę w bok.
Zmarszczyłam czoło.
-Sam. Wypuść mnie!
-Dziękuję. Ja jestem Harry. Miło cię poznać – przycisnął przycisk otwierający drzwi. Popatrzyłam na niego po raz ostatni. Nadal się uśmiechał, a kiedy drzwi zaczynały się zamykać, przerwał je i wyszedł za mną z windy wychodząc całkowicie z bloku.
-Zobaczymy – rzucił cicho
Serce biło mi jak oszalałe. Podeszłam do skrzynek i otworzyłam tę z numerem 501. List od „Look” już w niej leżał, więc uśmiechnęłam się na sam widok koperty. Zamknęłam skrzynkę i wsiadłam do windy znów wracając na piętro mieszkania.   

_________________________________________________________________________________
Hejooo! Wiec 1 rozdział za nami! Mam nadzieję, że chociaż trochę przypadł wam do gustu. Od razu mówię, że rozdziały nie będą dodawanie regularnie bo nie wiem kiedy będę miała wenę i wolny czas, ale nie o to się martwcie. Proszę o komentarze.
Minimum 10 pod każdym rozdziałem i zaczynam pisać kolejny,l bez tego nie ma sensu kontynuować bloga. Wybór należy do was :)

Bohaterowie


Sam i Jess to dwie najlepsze przyjaciółki mieszkające w Londynie. 
Po skończonej szkole nie miały zamiaru podjąć się studiów lecz obydwie szukały 
dobrej dla nich pracy jako wizażystki. 
Dostały ofertę od znanej firmy „Look” mieszczącej się aż w Toronto. 
Firma w ofercie zapewnia opłacony lot. 
Dziewczyny jednak muszą znaleźć dla siebie odpowiednie mieszkanie. 
Po poszukiwaniach znajdują jednak to które znajduje się poza centrum miasta.

Czy mieszkanie będzie odpowiednie, czy może problemem będą sąsiedzi? 

 Pewnie możecie mieć wątpliwości co do miasta wymienionego w opowiadaniu ale rzecz w tym, że owe miasto nie jest tutaj bez przyczyny. Wybrałam je ponieważ wiem o nim dużo z własnego doświadczenia. Nie bez przyczyny wybieram taki a nie inny numer pokoju, miejsce w które aktorzy się wybierają czy ulice którymi się przechadzają. Wszystkie miejsca, które wykorzystam w opowiadaniu były już wcześniej przeze mnie odwiedzone. Nie chciałam brać Londynu czy Los Angeles w których nie byłam i nie znam dobrze ani jednej ulicy. Toronto jest mi dobrze znane więc mam nadzieję, że nie będziecie mieli mi za złe, jeśli nie odczujecie tej opowieści tak jak innej która odbywa się w Londynie choć nie mam pewności czy to w ogóle jest jakąś większą różnicą gdzie i kiedy akcja się odbywa.
Miłego czytania! :)



Harry Styles
wiek: 23
wzrost: 181cm
kolor oczu: zielone
kolor włosów: ciemny brąz
miejsce zamieszkania: Toronto
ksywka: Hazz


 Samantha Harris
wiek: 21
wzrost: 176cm
kolor oczu: brązowe
kolor włosów: brąz
miejsce zamieszkania: Londyn
ksywki: Sam, Sammy



 Ashley Williams
wiek: 23
wzrost: 178cm
kolor oczu: brąz
kolor włosów: brąz
miejsce zamieszkania: Toronto
ksywka: Ash


Jason Mendler
wiek: 26
wzrost: 180cm
kolor oczu: niebieskie
kolor włosów: ciemny brąz
miejsce zamieszkania: Toronto
ksywka: Jay


Jessica Walker
wiek: 21
wzrost: 172cm
kolor oczu: brązowe
kolor włosów: ciemny brąz
miejsce zamieszkania: Londyn
ksywki: Jess, Jessie

DALSZA OBSADA WKRÓTCE!
___________________

Jeśli chcesz, żebym informowała cię o nowych rozdziałach,
 napisz do mnie na twitterze: @WrongSizeShoe1D